Czy nazwanie kogoś nazistą, neonazistą, faszystą, neofaszystą lub Hitlerem jest obraźliwe?
Retoryka jest sztuką pięknego mówienia i wyrażania uczuć. Język debaty publicznej jest jednak z natury rzeczy językiem sporu i konfrontacji, pełnym wypowiedzi kontrowersyjnych i ostrych. Nie jest on również pozbawiony argumentacji ad hitlerum, która stała się sporem głośnej sprawy sądowej o ochronę dóbr osobistych Alicji Tysiąc. [źródło]
Na gruncie polskiego orzecznictwa sprawa Alicji Tysiąc pokazuje, że odwoływanie się do postępowania hitlerowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna i innych nazistów przy próbie unaocznienia pewnych nagannych moralnie postaw może rodzić odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych.
W orzecznictwie ETPCZ sprawa nie jest już taka jednoznaczna niezależnie od niejednokrotnie oczywistej negatywnej oceny postaw, które stanowią wzorzec oceny w toku toczącej się dyskusji.
W sprawie Gavrilovici przeciwko Mołdawii uznano, że nazwanie kogoś faszystą w określonych okolicznościach może być uznane za dozwoloną krytykę. Wszystko zależy od kontekstu wypowiedzi (np. debata publiczna, długotrwale utrzymujące się negatywne stosunki między stronami, ustna (co za tym idzie bardziej emocjonalna i mniej przemyślana niż pisemna) dyskusja czy też forma wyrażania – np. żart lub satyra).
W sprawie Jerusalem przeciwko Austrii za naruszające dobre imię uznano stwierdzenia „wykazuje faszystowskie tendencje”, „ma totalitarny charakter”, „ma często hierarchiczną/wodzowską strukturę”, które autor wiązał z „psycho-sektą”, a Trybunał zinterpretował jako „dyktatorski wpływ na psychikę”.
W sprawie Bodrozic przeciwko Serbii Trybunał przypominał, że politycy i dziennikarze muszą być szczególnie uodpornieni na krytykę nawet, jeśli są oni nazywani „bankrutem intelektualnym” (sprawa Mladina D.D. Ljubljana przeciwko Słowenii).
Jak widać Europejski Trybunał Praw Człowieka stawia na piedestale wolność słowa, której fundamentem jest dozwolona krytyka.
W tym kontekście bardzo interesująco przedstawia się niedawny nieprawomocny wyrok Sądu Rejonowego w Opolu, w którym uznano, że nazwanie radnego pasożytem wyczerpuje znamiona zniewagi. Dla przyjętej przez sąd kwalifikacji nie miało znaczenia, że wypowiedziane słowa padły w toku kampanii wyborczej. Z pewnością wypowiedź oskarżonego miała charakter pejoratywny i wykroczyła poza pewne standardy kultury osobistej, ale czy w tym zakresie instrumenty prawno-karne nie powinny być stosowane na zasadzie subsydiarności? Oceni to Sąd Okręgowy w Opolu.
Źródło:
- Brzozowska-Pasieka, Nazista/neonazista/faszysta/neofaszysta w wyrokach ETPCz – czy nazwanie kogoś nazistą jest zawsze obraźliwe?, MOP 2019, Nr 10