Zajęło mi prawie trzy lata, aby zrozumieć, dlaczego Katarzyna Wężyk, podczas Festiwalu Malta w Poznaniu i panelu dyskusyjnego pt. „Wielokulturowość – Utopia Czy Rzeczywistość”, tak emocjonalnie zareagowała na słowa znanego m.in. z historycznego już trójkowego „Raportu na temat świata” Dariusza Rosiaka. W trakcie dyskusji Pan redaktor pozwolił sobie nazwać rdzenną ludność Kanady -Indianami. Padły wtedy mocne słowa, a wręcz zarzuty o rasistowski język. Nie ukrywam, że moja ówczesna dziewczyna, a obecnie żona, próbowała mi wyjaśnić o co chodziło w całej sprawie, ale dopiero po przeczytaniu reportażu Joanny Gierak-Onoszko pt. „27 śmierci Toby’ego Obeda” zrozumiałem jaką tragedią przepełnione jest to słowo.
Toby Obedy jest jednym z tysięcy ocaleńców – dzieci Pierwszych Narodów, które przez dziesiątki lat były torturowane i wykorzystywane seksualnie w murach katolickich i protestanckich szkół z internatem w Kanadzie. Reportaż Joanny Gierak-Onoszko rozprawia się z mityczną Kanadą, do której w latach osiemdziesiątych Polacy masowo uciekali w poszukiwaniu lepszych warunków, nie wiedząc, że w „W tym samym czasie my tu (…) pozwalaliśmy krzywdzić dzieci” (cyt. za T. Obedy). Przerażające opisy zachowań opiekunów, zbiorowej traumy, mieszają się ze słowami obrońców: „takie były czasy”. Bez wątpienia były to czasy, w których polityka doprowadziła do ludobójstwa kulturowego. Opisywane w reportażu szkoły miały bowiem na celu wyrugowanie ze społeczności rdzennych mieszkańców terenów Kanady. Premierzy Kanady, Stephen Harper (2008) i Justin Trudeau (2017) wyznali publicznie grzechy prosząc o wybaczenie rdzennych mieszkańców Kanady. Do dnia dzisiejszego nie przeprosił Papież Franciszek. Proces leczenia trwa, a świadectwa ocalałych dokumentują pracę funkcjonującej, nie bez kontrowersji, Komisji Prawdy i Pojednania.
Joanna Gierak-Onoszko stawia tezę, że The world needs more Canad. W jej odczuciu Kanada, pomimo wielu ułomności, próbuje rozliczyć się z przeszłością. Dla mnie sprawa akt z Cochrane burzy trochę ten obrazek. Trudno zapomnieć o relacji jednego z ocalałych, który opisując własną tragedię dodaje: „robimy im to co nam robiono”. Poruszyła mnie również sprawa ptaszyny Anny Wesley – ofiary i oprawcy.
Za Cyceronem należałoby zawołać „O tempora, o mores!”
Trzeba walczyć ze złem za wszelką cenę wskazując palcem odpowiedzialnych, burząc nawet pomniki (np. John’a A. Macdonald’a). Trzeba chronić słabszych mniejszości, aby również nam nie przyszło w udziale dawanie świadectwa prawdy przed Komisjami Prawdy i Pojednania.
Tragedia Pierwszych Narodów nie wydarzyłaby się, gdyby nie politycy i ludzka bierność na zło.