Nastała cisza wyborcza, której nie ma. To znaczy jest, ale nie trzeba jej przestrzegać. Tak podała Państwowa Komisja Wyborcza – najwyższy organ wyborczy właściwy w sprawach przeprowadzania wyborów. Ogłosiła to w komunikacie, a jak wiadomo, komunikat nie jest źródłem prawa. To jednak najmniejszy problem, w poniedziałek 11.05.2020 r. rozwiąże się sam, przynajmniej częściowo. Czy będzie można unieważnić wybory, których nie było? Wiele osób tłumaczy tę sytuację, opierając się o przykład małżeństwa – nie można unieważnić małżeństwa (stwierdzić nieważności wyborów), które nie zostało zawarte (gdy wybory się nie odbyły).
Błędne koło wyborcze
Idźmy jednak dalej, idźmy do przodu, bo taki jest cel tego krótkiego tekstu, a dokładniej próba zastanowienia się jak wybrnąć z tego błędnego wyborczego koła. Niestety, nie natrafiłem na odpowiedź podaną przez prawnicze autorytety. Niestety, odpowiedzi oparte na zasadzie „nie, bo nie”, nie satysfakcjonują Polaków, a ci, autentycznie zatroskani o los Polski, jak mogłem samemu wielokrotnie przekonać się w ostatnich dniach, oczekują pozytywnych rozwiązań i jasnych, klarownych, prostych i zrozumiałych odpowiedzi, a nie prawniczego ping-ponga. Dlatego też wybaczcie szanowni czytelnicy tego artykułu, że pozwolę sobie sięgnąć do nieprawniczych porównań, których dla zobrazowania sytuacji oczekują tzw. „zwykli obywatele”, zmęczeni kilkutygodniowym serialem „wybory”, ale i stosowanych w ostatnich dniach przez wybitnych uczonych z konstytucyjnych ksiąg.
Spróbujmy rozwiać dwie wątpliwości, które pojawią się w najbliższych dniach.
Pierwsza – czy Sąd Najwyższy może orzec o nieważności wyborów, których nie było, albo dokładniej, które nie zakończyły się wyborem Prezydenta RP. Odpowiedzi szukamy w art. 129 Konstytucji RP:
Art. 129.
1. Ważność wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej stwierdza Sąd Najwyższy.
2. Wyborcy przysługuje prawo zgłoszenia do Sądu Najwyższego protestu przeciwko ważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej na zasadach określonych w ustawie.
3. W razie stwierdzenia nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej przeprowadza się nowe wybory, na zasadach przewidzianych w art. 128 ust. 2 dla przypadku opróżnienia urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej.
Z przepisu Konstytucji jednoznacznie wynika, że Sąd Najwyższy przede wszystkim stwierdza ważność wyboru Prezydenta, a więc to, że po przeprowadzeniu całej procedury wyborczej – a nie tylko w wieńczącym ją głosowaniu – jest on ważny, że urząd został prawidłowo obsadzony. Gdy jednak Sąd Najwyższy dochodzi do odmiennego przekonania, ust. 3 wskazuje alternatywne rozstrzygnięcie – stwierdzenie nieważności wyboru Prezydenta RP. Ta nieważność, moim zdaniem, może wynikać z dwóch przyczyn. Pierwszej oczywistej – gdy urząd został obsadzony, ale w sposób niezgodny z prawem, gdy pogwałcenie prawa wyborczego było na tyle istotne, że gdyby do niego nie doszło, wynik wyborów mógłby być inny. Druga przyczyna – owszem mniej oczywista – wtedy, gdy nie wyłoniono żadnego z kandydatów w głosowaniu na ten urząd, z czym mamy do czynienia obecnie, z uwagi na nieprzeprowadzenie głosowania. Rozwiązanie na podobną sytuację (której skutek jest taki sam – brak możliwości głosowania na kandydatów) przewidziane jest w Kodeksie wyborczym. W przypadku wycofania kandydatów ustawodawca na gruncie tego aktu postanowił, że Marszałek Sejmu zarządza ponownie wybory:
Art. 293.
§ 1. Jeżeli w wyborach, o których mowa w art. 289 i art. 292, głosowanie miałoby być przeprowadzone tylko na jednego kandydata, Państwowa Komisja Wyborcza stwierdza ten fakt w drodze uchwały, którą przekazuje Marszałkowi Sejmu, podaje do publicznej wiadomości i ogłasza w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej.
§ 2. Marszałek Sejmu ponownie zarządza wybory nie później niż w 14 dniu od dnia ogłoszenia uchwały Państwowej Komisji Wyborczej w Dzienniku Ustaw. Przepisy art. 289 § 2 i art. 290 stosuje się odpowiednio.
§ 3. Przepis § 1 stosuje się odpowiednio w przypadku braku kandydatów.
Niepodważalnym celem działania zarówno Marszałka Sejmu, ale i w pewien sposób Sądu Najwyższego, powinno być doprowadzenie do wyboru Prezydenta RP, który zgodnie z art. 126 Konstytucji RP jest gwarantem ciągłości władzy państwowej. Niestety, uchodzi to uwadze różnego rodzaju kontestatorom propozycji pozytywnych. W tym zakresie już preambuła Konstytucji RP wzywa ich do współdziałania! Zasada współdziałania wynika również z art. 2 Konstytucji RP. W ramach zasady demokratycznego państwa prawnego przyjmujemy, że każda z władz ma nie tylko wzajemnie się ograniczać, ale również, a może przede wszystkim, współdziałać. Sąd Najwyższy – w moim przekonaniu – ma jedyne wyjście (skoro nie może stwierdzić ważności wyboru, skoro nawet hipotetycznie nie może zweryfikować wyniku głosowania) jak stwierdzić nieważność wyboru, bo nikt nie został wybrany.
Zwolennicy odmiennej tezy tłumaczą sytuację, opierając się o przykład małżeństwa – nie można unieważnić małżeństwa (stwierdzić nieważności wyborów), które nie zostało zawarte (gdy wybory się nie odbyły). Tutaj jednak, co najwyżej możemy mówić o tym, że nie zostało ono skonsumowane (głosowanie) lub dalej, nie było z niego potomstwa (nie poznaliśmy wyników głosowania). Małżeństwo (czyli wybory) zawarte zostało z chwilą wydania postanowienia Marszałka Sejmu o zarządzeniu wyborów. Sytuacja jest jednak, według mnie, jeszcze prostsza. My nie potrzebujemy stwierdzenia nieważności małżeństwa – potrzebujemy jedynie zapewnienia o braku okoliczności wyłączających zawarcie małżeństwa. Poprzednie narzeczeństwo, choć trwało długo i było zaawansowane (zbieranie podpisów, zgłoszenie kandydatów, jakby nie patrzeć kampania wyborcza), nie doprowadziło do zawarcia związku małżeńskiego (wyboru).
Sąd Najwyższy może to zrobić stosunkowo szybko. Co prawda art. 321 Kodeksu wyborczego przewiduje, że protest wyborczy wnosi się w ciągu 14 dni od dnia podania wyników wyborów do publicznej wiadomości przez Państwową Komisję Wyborczą, ale ma to być protest przeciwko „wyborowi Prezydenta Rzeczypospolitej”, a nie jak błędnie podaje się w dyskusjach publicznych, w pewnym uogólnieniu, bliżej nieokreślone „protesty wyborcze”. Przepisy nie przewidują protestowania przeciwko niewybraniu kogokolwiek. W zaistniałej sytuacji mamy więc do czynienia z martwą regulacją, która obecnie nie powinna znaleźć zastosowania.
Wątpliwość druga, jak przeprowadzić kolejne wybory, po oczekiwanym stwierdzeniu nieważności tych zarządzonych na 10 maja przez Sąd Najwyższy. Kodeks wyborczy przewiduje, że:
Art. 325
§ 1. W razie podjęcia przez Sąd Najwyższy uchwały stwierdzającej nieważność wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej, przeprowadza się nowe wybory na zasadach i w trybie przewidzianych w kodeksie.
Pomijając błąd gramatyczny w tym przepisie, odsyłając w sposób niekonkretny, nie nasuwa on odpowiedzi. Znajduje się ona jednak w art. 129 ust. 3 Konstytucji RP:
Art. 129.
3. W razie stwierdzenia nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej przeprowadza się nowe wybory, na zasadach przewidzianych w art. 128 ust. 2 dla przypadku opróżnienia urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej.
Nowe wybory, nowi kandydaci?
Będą to kolejne wybory, nowe, od samego początku. W publicznych wypowiedziach polityków obozu rządzącego pojawiają się propozycje automatycznego zarejestrowania dziesięciu kandydatów, którzy zostali zgłoszeni do niesfinalizowanych wyborów z 10 maja. W tym miejscu, warto podkreślić, że polskie prawo wyborcze, ale i ustrojowe nie zna instytucji ochrony praw nabytych. Nie ma dożywotnio piastowanych urzędów, czy pełnionych funkcji, co więcej większość z nich można utracić nawet w trakcie kadencji. Warto więc przestrzec ustawodawcę, przed wprowadzaniem tego typu rozwiązania do prawa wyborczego. Byłoby ono w mojej ocenie niezgodne z Konstytucją RP, a w szczególności z art. 32 i art. 127 ust. 1 (artykuły „równościowe”). Droga na skróty może bowiem prowadzić w kolejny ślepy zaułek, a czasu na wydostanie się z niego będzie coraz mniej. Jak zatem poradzić sobie z pewnego rodzaju poczuciem niesprawiedliwości losu wobec 10 zarejestrowanych kandydatów na wybory 10 maja, w dodatku, gdy zebranie 100 tys. podpisów poparcia w czasie społecznej izolacji i w skróconych terminach będzie niezwykle trudne? Rozwiązanie wydaje się bardzo proste – bo nie trzeba wywodzić go z przepisów prawa. Wystarczy tylko umowa dotychczasowej dziesiątki kandydatów i wspólne zbieranie podpisów (jeden na siebie i pozostałych dziewięciu), co jest zarówno w mojej ocenie legalne, jak i praktyczne, a i bywało praktykowane. Tym samym pozwoli to „utrzymać” dotychczasowych kandydatów, jeśli będą dalej zainteresowani startem i oczywiście nie wyeliminuje nowych.
Chciałbym, by było to możliwe, bo przecież Konstytucja RP, na którą powołują się wszystkie możliwe strony sporu stanowi w art. 1, że: „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”.