Z pewną obawą i niepewnością przeczytałem na TVP info artykuł pt. „Nieoficjalnie: W poniedziałek minister sportu zakończy rozgrywki” z dnia 15 marca 2020 r., w którym za doniesieniami „Dziennika Łódzkiego” redakcja TVP info podaje nieoficjalne stanowisko Ministerstwa Sportu co do zakończenia rozgrywek sportowych w Polsce.
Koronawirus a zmiany w sporcie
W poniedziałek 23 marca wszystkie związki sportowe w Polsce mają zostać zobligowane do zakończenia rozgrywek. O ile kwestia ich zakończenia przed czasem nie budzi we mnie już emocji, a wręcz wydaje się przykrą koniecznością panującej w Polsce i na świecie pandemii koronawirusa, to model rozwiązania pomiędzy klubami a zawodnikami czy sponsorami kontraktów już tak.
Abstrahując od tego, że swoista uniformizacja wydaje się być mało prawdopodobna, należy mieć na względzie interes każdej ze stron umowy, który wbrew pozorom nie jest tożsamy. Co więcej, ze świata sportu dochodzą słuchy, że nawet niektóre samorządy terytorialne myślą o proporcjonalnym rozliczaniu udzielonych dotacji. Zdaję sobie sprawę, że rzadkością w umowach sponsorskich i kontraktach sportowych są klauzule „na dobre i na złe”, ale tak jak w książce „Miłość w czas zarazy” należy pamiętać, że:
„(…) najistotniejszym elementem w dobrym małżeństwie nie jest szczęście, ale trwałość”.
Nowy wymiar straty w sporcie
Świat sportu potrzebuje jak tlenu pewności, że nie zostanie opuszczony, nawet jeśli siła wyższa jest dzisiaj wytrychem do każdego kontraktu, a prawnicy obmyślają, jak skorzystać z klauzuli nadzwyczajnej zmiany stosunków (rebus sic stantibus). Wyliczenie rażącej straty nigdy nie było tak proste jak dzisiaj.
Pamiętajmy jednak, że w tej skomplikowanej układance żadna ze stron nie jest pozbawiona argumentu siły wyższej, który ekskulpuje od odpowiedzialności za niewykonywanie umowy. Każdy będzie powoływał się na tą samą siłę wyższą i jak w średniowieczu wznosił modły do tego „samego Boga”, aby stanął po jego stronie. Sportowcy nie są winni, że nie rozgrywają meczów, acz nie oznacza to, że nie trenują indywidualnie i nie są gotowi do godnego reprezentowania klubów sportowych, jeśli nie na boisku lub na parkiecie, to podczas prac społecznych (np. poprzez pomoc starszym). Kluby nie zaniechały występów w rozgrywkach z własnej winy, a zamknięcie hal, nawet tylko do odbycia treningów, nie wynikało z ich złej woli. Sponsorzy, ponosząc straty w działalności podstawowej w związku z ograniczeniem handlu, są zmuszeni do rewizji budżetów sponsoringowych. Władze centralne i samorządowe prowadzą kosztowną kampanię walki z niewidzialnym wrogiem.
„Nie popędzajmy czasu, poczekajmy co nam przyniesie”.
Kornoawirus a dynamiczne zmiany
Dynamika pandemii nie może przekładać się na dynamikę w sferze kontraktowej, która jest bardzo skomplikowana, a przede wszystkim nierozerwalnie związana z łańcuchem dostaw określonych dobór. Jeśli otworzymy jednym zapisem ustawowym drogę do wypowiadania kontraktów sportowych to nikt się nie zawaha w imię weneckiej prawdy, że „kto wszystko zamyka, nic mu nie umyka”. Nie ma mądrych w tym kryzysie, a jeśli ktoś myśli, że jest mądrzejszy to odsyłam do słów posła Łukasza Schreibera, który na mównicy sejmowej przywołał słowa Terry’ego Pratchetta:
„Uczeni wyliczyli, że jest tylko jedna szansa na bilion, by zaistniało coś tak całkowicie absurdalnego. Jednak magowie obliczyli, że szanse jedna na bilion sprawdzają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć”.
Koronawirus a klauzule o sile wyższej w umowach
Pozwólmy każdemu z osobna podjąć trud rozmowy i wypracowania własnego modelu wyjścia z tego kryzysu, w szczególności, że klauzule o sile wyższej nie są niczym nowym w umowach. Umowy są zawierane na gorsze czasy. Mają one chronić każdą ze stron. Nie pozbawiajmy tego prawa klubów, sportowców lub sponsorów, w szczególności, że tak kluczowej dla sportu decyzji nie można podjąć w kilka dni nawet, jeśli odbędzie się konsultacje ze związkami sportowymi. Należy bowiem zapytać, czy sportowcy lub sponsorzy też będą mieli prawo do zajęcia stanowiska.
Przygotowywany przez rząd pakiet pomocowy ma pomóc przedsiębiorcom. Wierzę, że prace w Ministerstwie Sportu pomogą rozwiązać kilka problemów w sporcie. Nie mogą one jednak doprowadzić do zachwiania trwałości umów w sporcie, które stanowią fundament w piramidzie sportu.